
W pracy na ty
22 lipca, 2009Zostałaś zatrudniona w firmie, w której jest zwyczaj mówienia do siebie po imieniu. Jesteś tym skrępowana.
Ewa Sawicka
autorka książki "Savoir-vivre. Podręcznik dobrych manier"
Trudno przechodzi ci Przez gardło „Zosiu" do pani w wieku Twojej mamy, a „Piotrek" do kierownika. Starasz się więc do nich nie odzywać, ale nie zawsze jest to możliwe. Jak to rozwiązać?
Potraktuj obowiązujący w pracy zwyczaj jako swoiste pasowanie na osobę w pełni dorosłą. Zatrudniając się, stajemy się pracownikami, co za tym idzie członkami określonego zespołu, kolegami i koleżankami w pracy.
Jako osobie dorosłej należą się Tobie – niezależenie od różnicy wieku – takie same prawa. Skoro więc pozostali członkowie zespołu zwracają się do Ciebie po imieniu, Ty także powinna zachować tę formę w stosunku do nich.
To może być początkowo krępujące, bo nasza norma językowa wymaga stopniowania zażyłości (kiedy i do kogo mówimy PAN/PANI).
Jeśli jednak uświadomisz sobie, że w tygodniu spędzamy ze sobą w pracy niejednokrotnie więcej czasu niż z prawdziwymi bliskimi, to zapożyczony z kultury anglosaskiej zwyczaj zwracania się od początku po imieniu okaże się praktycznym rozwiązaniem.
Unikniesz w ten sposób sytuacji, gdy już poczujesz się na tyle swobodnie, by przejść na ty z koleżankami i kolegami, ale jako osobie młodszej wiekiem i stażem, a także zajmującej niższe stanowisko, nie wypada tego zaproponować. I wciąż jesteś postrzegana jako ktoś w zespole nowy.
Zwyczaj ten chroni Ciebie też, szczególnie jeśli jesteś młodą kobietą, przed „awansami" starszych stażem kolegów, którzy przejście na „ty" mogą uważać za wstęp do do nawiązania pozasłużbowej relacji.
W tej konkretnej sytuacji zwróć się do szefa pełnym jego imieniem w wołaczu, czyli „Piotrze", a do koleżanki w wieku mamy w takiej formie, w jakiej się przedstawiła. Nawet jeśli jest to „Zosia" czy „Zocha".
O ile w przypadku szefa warto obstawać przy pełnym szacunku „Piotrze" (to jednak przełożony), to w przypadku współpracowniczki zachęcałabym do większej elastyczności, by nie być posądzoną o agizm, czyli dyskryminację z powodu wieku.
Jeśli starsza koleżanka jest sympatyczną osobą, używanie nawet zdrobniałej formy imienia stanie się po kilku miesiącach wspólnej pracy czymś naturalnym.
04.05.2009
foto:istockphoto.com