
Obudź w sobie egoistkę
31 lipca, 2009Dla wielu mam oddawanie się nawet drobnym przyjemnościom wiąże się z poczuciem winy. Przecież "powinny" być wtedy gdzieś indziej. Najlepiej z dzieckiem, którym nikt się nie zajmie tak dobrze jak ty…
Moment przyjścia dziecka na świat jest z pewnością chwilą przełomową w życiu każdej kobiety. Zmienia się wszystko – stajemy się odpowiedzialne za nowe istnienie i w zupełnie naturalny sposób podporządkowujemy swoje życie dobru malucha. Czasami jednak przypominamy sobie o tym, że jesteśmy nie tylko mamami, ale również po prostu ludźmi, którzy mają swoje potrzeby i chcą zrobić coś tylko dla siebie. Zdarza się, że wówczas pojawia się dylemat, czy wolno nam choć przez chwilę pofolgować własnym pragnieniom. Wypowiedzi znalezione na forum internetowym gazeta.pl:
-
"Dzieciom poświęcam cały czas, jaki pozostaje mi poza pracą zawodową i niezbędnym do przeżycie minimum na prace domowe (gotowanie, pranie, prasowanie, sprzątanie), czyli większość wieczorów i weekendy. Jeśli w niedzielę po południu lądują u babci, to mam 2-3 godziny dla siebie…"
-
"Mała pochłania cały mój czas i energię. Powoli zaczynam zapominać, jak wyglądało moje życie przed jej narodzinami. Kocham ją i nie wyobrażam sobie swojego życia bez niej, ale brakuje mi tej dawnej mnie, towarzyskiej, energicznej, pełnej inicjatywy duszy towarzystwa."
-
"Właśnie zakupiliśmy bilety na weekend do Włoch. Jedziemy sami. Wszystko było w porządku, dopóki nie zaczęłam się zastanawiać, czy dla mojego synka będzie dobrze, jak nagle mama zniknie na trzy dni."
-
"Jak spełniać swoje marzenia, jeśli jest się żoną i matką? To naprawdę trudne, nie umiem tego zrobić, nie krzywdząc kogoś, a z drugiej strony, jeśli tego nie zrobię, to nigdy nie będę szczęśliwa. Moi domownicy już chyba dawno zapomnieli, jak wygląda radosna mama."
Nasze maluchy to skarb i radość naszego życia, ale również obowiązki, zmartwienia i przyczyna bezsennych nocy. Dlatego warto sobie uświadomić, że nasze dobre samopoczucie jest również ważne, aby nasi bliscy nie musieli sięgać do albumu ze starymi fotografiami, by sobie przypomnieć nasz uśmiech. I że na pewno nie cieszy ich widok smutnej, rozdrażnionej, wiecznie niewyspanej mamy, z zaciśniętymi ustami wykonującej codzienne obowiązki.
Każda z nas ma swoje pragnienia. Czasami niewinne, jak chęć urwania się z domu na kilka godzin i miłego spędzenia czasu z przyjaciółkami, czasami poważniejsze, jak studia podyplomowe czy wycieczka do Afryki. Zamiast odkładać wszystko na później, "kiedy dzieci będą starsze", warto pomyśleć o tym, jak możemy je urzeczywistnić. I jeżeli tylko nie będziemy myślały o gwiazdce z nieba albo podróży na Księżyc, a skupimy się na tym, co jest w zasięgu naszych możliwości, może się nagle okazać, że realizacja marzeń jest łatwiejsza, niż przypuszczałyśmy. Oczywiście każda przemiana wymaga czasu. Spróbujmy więc zacząć od rzeczy najprostszych – pozwólmy sobie raz na jakiś czas na odrobinę egoizmu.
Nie bójmy się marzyć, pragnąć i wprowadzać naszych myśli w czyn. Sprawmy sobie czasami chociaż drobną przyjemność. Wyskoczmy z koleżankami na zakupy, do fryzjera, kosmetyczki czy na salę sportową. Kilka godzin spędzonych bez naszych pociech i z dala od codziennych obowiązków na pewno nie zrobi nikomu krzywdy, a nam pozwoli nabrać optymizmu i energii i z nową intensywnością rzucić się w wir obowiązków. Również będąc w domu, z dziećmi, nie musimy żyć w ciągłym pogotowiu i odkładać wszystkich ciekawych książek i filmów, o których usłyszałyśmy, do szufladki z napisem "później". Odrobina relaksu przy ulubionych płytach z kawałkiem dobrej literatury przed oczyma nie jest czymś, czego dobre mamy nie robią.
Wykonanie pierwszego kroku do przebudzenia w sobie takiego "egoizmu" wymaga rzecz jasna dużo odwagi i wcale nie jest łatwe. W końcu przeświadczenie o tym, że nasze potrzeby nie są najważniejsze, u wielu z nas ma swoje źródło już dzieciństwie. Ile razy, będąc dziewczynkami, słyszałyśmy, że są rzeczy, których nie możemy robić, że powinnyśmy starać się być opiekuńcze, miłe, grzeczne, cierpliwe i uległe, bo w przeciwnym wypadku nie będziemy "prawdziwymi kobietami"? Do tego dochodzi jeszcze presja społeczeństwa, która każe nam się czuć "złymi matkami", ilekroć zdarza nam się pomyśleć o sobie, a nie dziecku…
Oczywiście nie ma nic złego w tym, że staramy się być dobrymi matkami czy opiekujemy się swoimi bliskimi. Zła może być motywacja tych działań – jeżeli robimy coś tylko dlatego, że tego oczekują od nas inni. Nie oznacza to, że nie należy zwracać uwagi na potrzeby osób z naszego otoczenia, ale tłumienie swojego "ja" również nie jest dobrym rozwiązaniem. Zapominanie o sobie i nieustanna walka o sprostanie wizerunkowi idealnej żony i matki może jedynie poskutkować obwinianiem się, ilekroć zrobimy coś nie tak. A przecież jesteśmy wspaniałymi i niepowtarzalnymi kobietami, a nie jakimiś cyborgami zaprogramowanymi do wykonywania jednej funkcji – żony i matki.
Pierwsza z zacytowanych na początku internautek być może powiedziałaby w tym momencie: "Ładna teoria, ale skąd ja mam niby wziąć czas dla siebie? Pracuję, wychowuję dziecko, gdzie tu jeszcze miejsce na moje potrzeby?".
Przede wszystkim, nie jesteśmy z tym wszystkim same. Nasze dziecko ma również tatę, dla którego zajęcie się nim i zastąpienie nas w obowiązkach domowych może być wspaniałym doświadczeniem. Pamiętacie "Trzech mężczyzn i dziecko"? I scenę, w której bohaterowie nie mogą sobie znaleźć miejsca po tym, jak mama małej Mary zabiera ją do siebie? Albo "Panią Doubtfire" z Robinem Williamsem, w której nieodpowiedzialny lekkoduch staje się idealną nianią, a w końcu wspaniałym ojcem? Tacy tatusiowie istnieją nie tylko w filmach. I być może potrzebują tylko odrobiny zachęty i wiary w ich możliwości z naszej strony. I nagle może się okazać, że celowo próbują nas wyganiać na salę gimnastyczną albo podtykać nam dobre książki, aby sami jak najwięcej czasu spędzać z dzieckiem.
Jedno jest pewne. My nie będziemy się musiały zastanawiać, jak uczcić Dzień Mężczyzny. W końcu wystarczy podać śniadanie do łóżka i przygotować aromatyczną kąpiel w pianie. Na szczęście jesteśmy bardziej pomysłowe…