ISABEL MARANT – WYWIAD Z PRJEKTANTKĄ
13 sierpnia, 2018ISABEL MARANT – wywiad
WANTED: KOLEKCJA – ESENCJA PRAWDZIWEGO PARYSKIEGO SZYKU
To pierwsza współpraca z globalną marką z segmentu „beauty”sygnowana twoim nazwiskiem. Co chciałabyś zaoferować kobietom?
IM: Dokładnie to, co sama chciałabym mieć w swojej kosmetyczce. W makijażu od zawsze stawiam na klasykę – kosmetyki, które pasują zarówno do pracy, jak i na wieczorne wyjścia ze znajomymi. Tworząc własną gamę, chciałam podejść do niej w równie praktyczny sposób, w jaki projektuję swoje regularne kolekcje, czyli tak, aby sprawdziła się w każdym momencie, bez względu na okazję. Dla mnie tzw. paryski szyk to nie perfekcja w stylu zdjęć z portali social media, lecz naturalna, niewymuszona elegancja. Dzienna „ultra – naturalność”, która za sprawą charakterystycznego pazura w postaci mocniej podkreślonych oczu lub czerwonej szminki (nigdy nie łącz ich równocześnie) nabierze wieczorowego sznytu. To właśnie te subtelne dodatki mają w sobie jakiś czar – uwydatniają Twoją unikalną osobowość.
Ta współpraca jest efektem zderzenia się dwóch światów: Paryża z Dzikim Zachodem – co jest w nim tak inspirującego?
Uwielbiam mit Dzikiego Zachodu. Ten styl życia, bez granic, spoglądanie na nowe horyzonty i uczucie nieskończonych możliwości, przygód. To dokładnie tak, jak nasza kultura wygląda dziś. Ta nowoczesna interpretacja Zachodu była tłem moich modowych kolekcji. Dzikość tej ery, odkrywanie, buntowniczość… to wszystko ciągle mnie inspiruje.
Dlaczego postawiłaś akurat na produkty do makijażu dla kobiet „w ciągłym biegu”?
Przed zaprojektowaniem tej kolekcji zadałam sobie to samo pytanie, które zadaję sobie kiedy projektuję kolekcję – co chcę nosić? Czy jest coś czego potrzebuję, a jeszcze tego nie mam? Odpowiedzią na te pytania było stworzenie produktów do makijażu, których mogę używać bez większego wysiłku, będąc w pośpiechu – kto ma czas, żeby wrócić do domu i się przebrać po długim dniu w pracy? Chciałam stworzyć produkty, które będą przede wszystkim praktyczne i proste w użyciu. Takie, które można nałożyć „w biegu” i na tyle kompaktowe, że można je ze sobą zabrać dosłownie wszędzie.
Jak zdecydowałaś o tym, co chcesz umieścić w swoim „niezbędniku”?
Dla mnie makijaż dzienny powinien być wyborem jednej opcji – wytuszowanie brwi, muśnięcie szminką lub subtelny rozświetlacz. Tę kolekcję stworzyłam zaczynając właśnie od tych trzech produktów. Następnym krokiem będzie dodanie odrobiny koloru na policzki. Look, który sobie wyobrażam i chcę osiągnąć to makijaż bez szczególnego starania czy perfekcji. Prosta, naturalna elegancja.
Co zaważyło na wyborze akurat tych kolorów?
Dla tej kolekcji potrzebowałam ponadczasowych kolorów. Pożądany paryski look dzisiejszych czasów z nutką nowoczesności. Mamy różne odcienie szminek – tak, aby każda nowoczesna kobieta dobrała coś dla siebie.
Co było inspiracją dla oprawy graficznej i estetycznej kampanii L’ Oreal Paris x Isabel Marant?
Inspiracje stanowiła moja kolekcja Jesień/ Zima 2018, utrzymana w kowbojskim stylu: plakaty „WANTED” prosto z Dzikiego Zachodu, ale zaaranżowane w bardziej nowoczesny sposób – biały podpis na czarnym tle!
Nazwałaś produkty w oryginalny sposób…tj. SMILE, SHINE, WANTED.
Czy jest to forma manifestu, aby nosić makijaż z wyjątkową pewnością siebie?
Dokładnie tak. Dla mnie na tym właśnie polega różnica – zachwyt kobietą i jej osobowością zanim dostrzeżemy jej makijaż. To jest dla mnie bardzo ważna kwestia. Te krótkie słowa mają przenieść cząstkę mnie do kobiet używających tych produktów. To także element humorystyczny – naprawdę świetnie się bawiliśmy wymyślając te hasła.
Porozmawiajmy o ich znaczeniu.
SMILE – to Twój znak rozpoznawczy – czym według Ciebie jest szminka dla uśmiechu?
Kocham czerwoną szminkę. Piękna samotnie, a w towarzystwie uśmiechu może zdziałać cuda! Stworzyliśmy sześć odcieni Color Riche Isabel Marant – dwa cieliste dla naturalnego podkreślenia ust, kolejne dwa w odcieniu intensywnej śliwki, dla ich uwydatnienia, natomiast pozostałe dwie to odważne czerwienie, które rozjaśnią najbardziej szary dzień na paryskich ulicach.
WANTED – skąd pomysł na multifunkcyjny tusz?
Ten transparentny tusz jest bardzo naturalny, ale jednocześnie bardzo sexy. Dzięki swojej przezroczystości pasuje do każdego koloru brwi i rzęs. Nadaje im naturalny nieco “mokry” efekt. Lekko zroszone, właśnie wyłonione z wody – taki „look” pasuje każdemu, uwielbiam to!
SHINE – A dlaczego zdecydowałaś się na rozświetlacz?
To jest subtelne światło, które ukrywa wszelkie cienie, wydobywając przy tym cały Twój blask. To jak drobne pochlebstwa – w każdym momencie rozświetlacz będzie stawiał Cię w najlepszym świetle. Wielozadaniowy krem, który na skórze zamienia się w lekki puder zamaskuje wszelkie niedoskonałości i subtelnie rozświetli Twoją twarz.
Jesteś uosobieniem naturalności w modzie i makijażu. W jaki sposób Twoja kolekcja osiągnęła tak niewymuszony efekt?
Według mnie „mniej, znaczy więcej”. Przetestowaliśmy różne tonacje i odcienie, aby uzyskać jak najbardziej naturalny wygląd – cielista szminka, przezroczysty żel, rozświetlacz, który nadaje zdrowy i naturalny odcień.
WANTED: BARDZO DZIKI… PARYŻ
W jaki sposób udało się uchwycić ducha Dzikiego Zachodu w kampanii?
Dziki Zachód przybył do dzisiejszego Paryża. Dlatego więc pierwsze ujęcie przedstawia kobietę siedzącą na grzbiecie konia. Widzisz te silne kobiety, które odważyły się wzniecić kurz, stanąć wysoko z podniesionym czołem i przygotowują się do pojedynku w Mieście Świateł. Te bohaterki nie zadawala zastałe „status quo”. Świat należy do nich i one o tym wiedzą.
Co sprawiło że zadecydowałaś – “Kobiety na grzbiety!” ?
Byłam zainspirowana moją jesienną kolekcją 2018 , której nazwa to “Ready to wear”. Nieprzerwane horyzonty i nisko położone niebo były transparentnym tłem dla sylwetek którymi się zainspirowałam. To taki wymowny przekaz – jeździec na grzbiecie konia. Sprawia mi radość pisanie mitu Dzikiego Zachodu zrodzonego na nowo w Paryżu. To są bohaterki same w sobie, żadnego kowboja w zasięgu wzroku.
Czy Isabel Marant jest samotniczką czy członkinią większego gangu?
Nie lubię przypinania metek do ludzi i szufladkowania ich. Moja wewnętrzne “ja”, jest niezależnie myślącą kobietą, kształtującą swoje własne ścieżki, ale również łączącą się z innymi kobietami, by przemierzać drogi razem.
WANTED: WSPÓLNA MOC FEMINIZMU
Jakie są trzy wartości wyróżniające Isabel Marant spośród innych marek?
Szczerość, pionierski duch, radość tworzenia.
Czym jest poczucie własnej wartości dla Ciebie?
To szacunek do siebie samej, posiadanie wewnętrznego głosu, który ciągnie Cię do góry, a nie w dół. Bycie sobą, bez zgody na to, by inni wpływali na Twój punkt widzenia.
Kiedy po raz pierwszy usłyszałaś hasło marki „Jesteś tego warta”?
Usłyszałam to hasło będąc nastolatką. Już wówczas miało silny wydźwięk, nawet dla mnie – chłopczycy, którą byłam i która napadała na szafę swojego ojca i nie identyfikowała się z ideałami kobiecości tamtych czasów.
Co myślisz o tym haśle dzisiaj?
Sprawia, że myślę o kobietach, które muszą wziąć na siebie odpowiedzialność za swoją tożsamość i wybrać własną ścieżkę. Niestety nadal nie jest to możliwe w wielu miejscach na świecie.
Dlaczego akurat L’Oréal Paris & Isabel Marant?
Uwielbiam ubierać kobiety na całym świecie, w całej ich różnorodności – z pewną wizją kobiecości którą dzielę z L’Oréal Paris. Lubię dawać kobietom poczucie pewności siebie i to, że mogą się dowolnie wyrażać poprzez ubiór.
Zarówno L’Oréal jak i Twoja marka reprezentują pewne aspekty paryskiego szyku – jak opisałabyś francuski styl w kilku słowach?
To w gruncie rzeczy trudne, by jednoznacznie zdefiniować paryski szyk, gdyż jest to „klasa sama w sobie”. To beztroska nonszalancja, niewymuszona, prosta elegancja bez pretensjonalności. Myślę, że mój styl jest właśnie kwintesencją paryskiego stylu.
W jaki sposób Ty i L’Oréal Paris doceniacie kobiety?
Zachęcając kobiety do bycia sobą, każdego dnia lepsza wersją siebie.
Jak definiujesz piękno?
Piękno to celebrowanie i cieszenie się sobą.
WANTED: SAMODZIELNA PROJEKTANTKA MODY
Jak rozpoczęła się Twoja kariera projektantki mody?
Zamierzałam studiować ekonomię, ale ponieważ nie mogłam znaleźć w sklepach ubrań, które chciałabym nosić, zaczęłam robić je sama. Taki był początek marki.
Ponad 24 lata jesteś dyrektor kreatywną marki ISABEL MARANT – jakie są Twoje największe osiągnięcia?
Powiedziałabym, że jedną z rzeczy, które kocham najbardziej to patrzenie na kogoś na ulicy noszącego moje projekty sprzed lat. Ujrzenie pary butów albo sukienki noszonej od kilku sezonów. Dla mnie to największy sukces.
Jako projektantka mody jesteś bardzo rozchwytywana. Jak radzisz sobie z popularnością?
Nie uważam siebie za kogoś znanego. Nie jestem rozpoznawalna, poza tym ludzie w Paryżu są bardzo dyskretni, nawet gdy kogoś rozpoznają, cenię to.
Twoje projekty mają bardzo charakterystyczny styl, jak to opiszesz?
Bez wysiłku, wolne i lekkie. Sylwetka, która mówi o autoafirmacji i indywidualności, będącej sztuką kontrastu. Styl chłopczycy, ale przy tym sexy.
Co sprawia, że chcesz być niezależną?
Zawsze miałam swobodę twórczą, już od najmłodszych lat i to się nigdy nie zmieni.Wolność jest dla mnie wszystkim.
Powiedziałaś kiedyś, że „to, co robisz to nie moda, to ubieranie się”. Jak ten etos przełożysz na swoją kolekcję beauty?
Ta kolekcja jest o przygotowywaniu się – przygotowywaniu się na wyjątkowy dzień, przygotowywaniu się na imprezę, niezbędnych rzeczach, które powinnaś zawsze mieć w swojej torebce. Niezbędniki, które nie muszą kreować totalnie nowego wizerunku Ciebie, ale idealnie uzupełniają Twój codzienny look.
Co sprawia że paryski styl jest tak pożądany na całym świecie?
To często zadawane mi pytanie. Myślę, że Paryżanie słyną z niezbyt przesadnego stylu, z dyskretnej elegancji. Po prostu posiadają ten lekki urok. Francuzki wyglądają jakby nie przykładały dużej wagi do swojego stylu, ale w rzeczywistości to wypracowany look!
WANTED: KOBIETA PROJEKTANTKĄ
Jak się czujesz patrząc na siebie w lustrze?
Jestem zadowolona z siebie, lubię to kim jestem i nie boję się upływającego czasu. Widzę, że się zmieniam. Odbieram starzenie się jako piękną rzecz, która nie musi być obca. Robię rzeczy dla siebie, tak aby utrzymać moje ciało i mój umysł w zdrowiu. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę być w tym miejscu, robiąc to, co robię.
Czemu nie widać Cię w social media?
Prowadzę bardzo szybkie życie, jestem zajętą, ciężko pracującą kobietą. Nie mogę spędzać czasu w social mediach, bo po prostu nie mam na to czasu. Ale jednocześnie jestem ciekawa, co klienci mają do powiedzenia o marce. W przeszłości trudno było uzyskać opinię i punkt widzenia klienta.
Kto jest Twoim superbohaterem/superbohaterką?
Agnes Varda – jedna z niewielu reżyserów filmowych Nowej Fali. Podoba mi się to, co reprezentuje w kinie francuskim i to, co zrobiła dla nurtu feministycznego.
Czy uważasz się za feministkę?
Nie jestem typem feministki – wojowniczki, ale raczej taką, dla której równość jest bardzo głęboko zakorzeniona. Nie patrzę na człowieka pod kątem płci. W mojej firmie pracują w większości kobiety, ale nie było to umyślna strategia i nie jest żadnym manifestem politycznym, to były po prostu najwłaściwsze osoby w danym momencie.
Gdybyś mogła żyć w jakiejś innej dekadzie, jaka to byłaby dekada?
Dziki Zachód dziewiętnastego wieku.
Co powiedziałbyś dziś młodszej Isabel Marant?
Walcz o siebie. Zaufaj swojemu głosowi. Nie słuchaj nikogo innego i podążaj swoimi ścieżkami.
Co jest Twoją mantrą? Ulubiony cytat?
Mniej znaczy więcej.
Jeden produkt makijażowy, bez którego nie wyobrażasz sobie życia?
Piękna, czerwona pomadka, która elektryzuje, nawet gdy jesteś trochę przygnębiona.
Indianie czy kowboje?
Uwielbiam kulturę, historię i mity otaczające obydwie nacje. Miałaś na myśli Indianie i Kowbojki??!