Co warto wiedzieć o samoopalaczach
21 lipca, 2009Samoopalcze są lepsze i od słońca i od solarium. Ale musisz je najpierw dobrze poznać.
Pierwsze wiosenne promienie słoneczne sprawiają, że baczniej przyglądamy się swojej cerze.
I co widzimy? Bardzo zbladła przez zimę. Dobrze byłoby coś z tym zrobić.
Na wylegiwanie się na plaży nie mamy jednak szans. Jest na to zbyt chłodno. Zresztą kolejne doniesienia naukowców utwierdzają nas w tym, że opalanie się to zbyt ryzykowny pomysł – nie dość, że niszczy skórę, to może powodować wiele chorób, w tym nowotworowych.
Pobyt na solarium też ma swoje minusy. Promienie UVA niszczą włókna kolagenu i elastyny, które nadają skórze jędrność i gładkość. Ich częste stosowanie sprawia, że skóra staje się gruba i szorstka. A na dodatek z solarium nie mogą korzystać osoby cierpiące na klaustrofobię. Co nam więc pozostaje? Samoopalacze!
Alergicy powinni zachować ostrożność
Jeszcze kilka lat temu stosowanie specyfików zmieniających barwę skóry wiązało się ze sporymi emocjami. Wiele osób, zwłaszcza po posmarowaniu twarzy, wpadało niemal w histerię, gdy okazywało się, że zamiast się upiększyć zafundowali sobie buzię w brązowo-żółte plamy.
Dziś na szczęście producenci znacznie ulepszyli swoje wyroby. Dostępne są preparaty o różnej konsystencji i różnym stopniu działania. Niestety, wszystkie one również nie są obojętne dla naszej skóry. Najważniejszą substancją występującą niemal we wszystkich samoopalaczach jest 2 – 5 procentowy roztwór dihydroksyacetonu (DHA), węglowodanu, który wchodzi w reakcję z keratyną znajdującą się w naskórku.
To właśnie ta substancja sprawia, że skóra przybiera kolor od żółtego do brązowego. Aby wzmocnić kolor brązowy do preparatu dodaje się juglon (barwnik z zielonych łupin orzecha włoskiego) i lawson (hennę). Juglon jest częściowo wchłaniany przez skórę i może wywoływać uczulenie. Dlatego zalecane jest wcześniejsze przetestowanie środka na niewielkim kawałku skóry.
Konieczna ostrożność
Jakie by jednak konsekwencje stosowania samoopalacza nie były, to i tak ten sposób uzyskiwania opalenizny jest najbezpieczniejszy. Ale jednocześnie nie zawsze skuteczny. Nadal trzeba wykazać dużo staranności i uwagi, by uzyskać równomierny odcień.
Zalecany jest więc wcześniejszy peeling tych części ciała, które poddajemy działaniu preparatu. Samoopalacz nakładamy cienką i równomierną warstwą. Bardzo uważamy przy smarowaniu kolan i łokci – używamy zdecydowanie mniej środka, gdyż w przeciwnym razie w tych miejscach pojawią się ciemnobrązowe plamy.
Skóra martwa jest bowiem kilkakrotnie wrażliwsza na działanie samoopalaczy niż ta znajdująca się na brzuchu czy łydkach. Po zabiegu dokładnie myjemy ręce i przynajmniej przez 20 minut nie zakładamy odzieży – aby nie zabrudzić ubrania i aby nie starło części kremu.
Jaki i gdzie?
Twoja twarz pragnie świecić blaskiem i emanować zdrowiem. Dlatego nie możesz używać tego samego samoopalacza na twarz co na ciało. Do twarzy stosujemy samoopalacze w kremach o właściwościach nawilżających. Dzięki temu nasza epiderma będzie wciąż sprężysta.
Cera tłusta wymaga stosowania żelu. Do cer suchych najlepsze są mleczka. A co z resztą ciała. Najłatwiejsze do aplikacji są samoopalacze w sprayu. Można je nałożyć równomiernie na wszystkie części ciała, nawet te najtrudniej dostępne jak plecy czy tył ud.
Warto też zaopatrzyć się w specjalne chusteczki czy rękawiczki jednorazowego użytku, które nasącza się samoopalaczem i rozprowadza go po twarzy, szyi i dekolcie.
22.04.2009
Foto:istockphoto.com