Osoba dobrze wychowana nigdy nie mówi "smacznego". Niestety zwyczaj ten jest coraz mniej znany i akceptowany. Oto jak powinniśmy się zachowywać przy stole.
Zwyczaj życzenia dobrego apetytu (my mówimy „smacznego”, Francuzi „bon appetit” – to od nich najprawdopodobniej go przejęliśmy, bo jest stosunkowo nowy) jest tyleż popularny, co… nietaktowny.
Najprawdopodobniej mówienie „smacznego” zastąpiło wcześniejszy, a praktykowany nadal w bardzo religijnych rodzinach, zwyczaj modlitwy dziękczynnej za możliwość zjedzenia posiłku.
Skoro jednak nie zaczynamy od gremialnego „smacznego” oraz „nawzajem”, to kto i w jaki sposób powinien dać sygnał (przede wszystkim niecierpliwym dzieciom), że można już się częstować tym, co na stole czy talerzu?
Gospodyni jest najważniejsza
Zasada – obojętnie czy zasiadamy do wspólnego posiłku w ścisłym gronie rodzinnym czy podczas przyjęcia – jest ta sama. Sygnałem rozpoczynającym posiłek jest nałożenie sobie na talerz pierwszej porcji przez gospodynię (która najpierw upewnia się wzrokiem czy wszyscy stołownicy są już gotowi). Ona też daje sygnał do jego zakończenia – kładzie na stole lekko złożoną płócienną serwetkę, której używała lub, jeśli posiłek jest mniej formalny, kładzie sztućce na talerzu, tak jakby były wskazówkami zegara ustawionymi na dwadzieścia minut po piątej. Robi to w momencie, gdy, jej zdaniem, wszyscy już czują się syci.
Są jednak sytuacje, gdy choć to nieeleganckie, należy powiedzieć „smacznego” lub na to pozdrowienie odpowiedzieć. Dotyczy to sytuacji, w których osoba starsza, np. dziadek jest przywiązana do tego zwyczaju, a przy tym została wychowawana w przekonaniu, że to mężczyzna daje sygnał do rozpoczęcia posiłku (taki zwyczaj obowiązywał na wsiach, gdzie gospodyni usługiwała wszystkim, tylko na krótko siadając przy wspólnym stole). Pouczanie go przez wyedukowane wnuki jest bardziej nietaktowne niż nagięcie się do tego zwyczaju.
„Smacznego” publicznie
O ile w domowym zaciszu „smacznego” nie razi tak bardzo (choć starajmy się nie wpajać dzieciom tego zwyczaju), to w miejscach publicznych – restauracji, firmowej stołówce bywa więcej niż irytujące. Starajmy się więc unikać mówienia „smacznego”, nawet kosztem narażenia się na opinię gbura u osób kultywujących ten niezręczny zwyczaj. Jednak jeśli już ktoś nas tak pozdrowi, podziękujmy uśmiechem lub skinieniem głowy za okazaną życzliwość (zawsze możemy się usprawiedliwić, że z pełymi ustami nie byliśmy w stanie odpowiedzieć słowami).
Zdarza się, że wchodząc do pokoju służbowego zastajemy siedzącą tam osobę nad szybkim posiłkiem (do pomieszczeń biurowych wchodzimy bez pukania). Najtaktowniej jest wycofać się na korytarz i zjawić się za kilka minut, które naszym zdaniem są niezbędne do skończenia posiłku i uporządkowania biurka.
Oczywiście najlepiej było by, gdyby osoby pracujące (nie tylko w urzędach) drugie śniadania czy przekąski jadły w miejscach do tego wyznaczonych, a nie przy biurkach. Jest to jednak chyba trudne do wprowadzenia, bo lubimy „udomawiać” nasze miejsca pracy m.in. stawiając na widocznym miejscu ciasto i słodycze dla kolegów i koleżanek i podjadać w trakcie żmudnej pracy.