Sztuka tworzenia – WYWIAD Z ZOFIĄ STRUMIŁŁO
23 kwietnia, 2024Wstęp do Wywiadu z Zofią Strumiłło – Projektantką Odnajdującą Harmonię w Detalach
Zanurzyć się w świat projektowania to nic innego jak podróż w głąb struktur i materiałów, które stanowią tkankę naszych codziennych doświadczeń. Wnętrza, przedmioty – każdy z nich skrywa w sobie nie tylko funkcję użytkową, lecz również potencjał emocjonalny. Dlatego warto poznać osobę, której wrażliwość na detale oraz umiejętność harmonijnego łączenia form i substancji pozwala tworzyć przestrzenie i obiekty, które zapraszają nas do niezapomnianej przygody.
Zofia Strumiłło, ceniona projektantka swoje doświadczenie w pracy nad projektami wnętrz i przedmiotów wzbogaciła bliskim kontaktem z różnorodnymi materiałami i technologiami.
Rozmowa z Zofią Strumiłło to okazja do odkrycia tajemnic, jakie kryją się za projektowaniem wnętrz i przedmiotów oraz do zgłębienia filozofii, która przyświeca jej twórczości. Przygotuj się na podróż przez świat estetyki, funkcjonalności i emocji, które kształtują naszą codzienność.
______
Skąd wziął się Twój zamiłowanie do rzemiosła projektowego i jak zaczęła się Twoja przygoda z designem?
To jest dość zabawna historia. Natrafiłam kiedyś na zdjęcie instalacji artysty Claesa Oldenburga. To był przeskalowany pojemnik na płyn do prania. Zapadło mi to w pamięć i pojawiło się pytanie o przedmiot, skalę, rzeźbę. Zastanawiałam się równolegle nad dwoma wydziałami – rzeźby i wzornictwa. Ostatecznie wygrało wzornictwo jako dziedzina bliższa architekturze, z którą od zawsze związana była część mojej rodziny.
Jakie inspiracje kulturowe, artystyczne i muzyczne wpływają na Twoją pracę?
Na to pytanie mogłabym długo odpowiadać. jednak chyba odpowiem bardziej opisem metodologii, nie o konkretnych przykładach. Karmię się na codzień muzyką i sztuką. Śledzę co dzieje się współcześnie w poszczególnych dziedzinach i te informacje zanoszą mnie w różne miejsca, z których czerpię. Sporo czytam o świecie, szczególnie o technologii, jej rozwoju i oglądam sztukę. Oprócz tego mam taką zasadę, że jak jadę w jakieś nowe miejsce staram się dotrzeć do lokalnej muzyki. Kiedyś byliśmy z mężem w Bejrucie. Poszliśmy do sklepu z płytami i natrafiłam na genialny jazzowy album Fairuz. Od razu kupiliśmy i potem żyliśmy nią przez kolejne pół roku. To jest piękne jak człowiek obrasta z czasem takimi historiami i czerpie z nich przekazując potem dzieciom.
Jakie są najczęstsze wyzwania w pracy z klientami, takimi jak IKEA, Vox czy Bausch?
W IKEA robiłam praktyki zatem praca z nimi miała nieco inny charakter. Był bardzo konkretny brief, na który miałam odpowiedzieć projektem. Wyzwaniem na tym etapie (3 rok studiów) było wyobrażenie sobie styku produktu z technologią. Na trzecim roku studiów człowiek jeszcze nie wie do końca jak to wygląda zatem miałam ciekawą okazję zaobserwować pracę całego zespołu. Szczególną moją uwagę zwróciła praca niezwykle istotnego zasobu IKEA, czyli design menadżerowie. Niewiele jest u nas w branży takich osób, które miałyby za sobą studia projektowe i menedżerskie zarazem, a takich umiejętności takie stanowisko wymaga. Pracę dla firmy Vox wspominam ciekawie. Briefy były rzetelnie przygotowane. Wyzwanie stanowił styk z ograniczeniami technologicznymi oraz masowość tudzież seryjność niektórych rozwiązań. Każdy przedmiot wyprodukowany jest w jakiejś technologii i w jakiś ilościach. Zgranie tego na poziomie produkcji np. ładnego, wysublimowanego detalu może stanowić dla dużej firmy wyzwaniem na poziomie od produkcji, poprzez pakowanie i dystrybucję, a czasem też użytkowanie. Dla Bausch and Lomb robiłam projekt wnętrza biura w ramach pracowni Beza Projekt, którą współtworzyłam wtedy. Projekt powstawała z pracownią mojego męża Jana Sukiennika. Dostaliśmy piękną przestrzeń biurową na Placu Trzech Krzyży. Marzenie każdego projektanta wnętrz. Ambicją klienta był projekt wyróżniający się jednak trzymający wysoko postawione standardy przestrzeni firmy bądź co bądź farmaceutycznej. Jako że firma B&L zajmuje się produkcją leków około-okulistycznych istotne dla właścicieli firmy było oświetlenie oraz poziom wilgoności w biurze stąd ściana zielona, niezwykle pieczołowicie dobrane oświetlenie – jego moc, natężenie oraz barwa.
O projekcie Bsides
Projekt Bsides to projekt międzypokoleniowy. Marka Bsides to marka rodzinna, oferująca wełniane swetry i czapki. To spotkanie przedsiębiorczej wnuczki z robiącą na drutach babcią. Idea jest mi niezwykle bliska, bo sama miałam niezwykłą więź ze swoją babcią. Moja babcia była stomatologiem i również wciągała mnie w świat swojego gabinetu. Rozrabiałam „fleczer”, zamykałam drzwi autoklawy, podawałam narzędzia. Dzięki temu wizyty u stomatologa są dla mnie swego rodzaju przyjemnością, co może wydawać się nieco dziwne. A z Basią Chrabołowską współpracowałyśmy już wcześniej, więc wiedziałyśmy, że się dogadamy. Przestrzeń, którą Basia wynajęła pod showroom, sama opowiadała historię. Piękna podłoga pałacowa z kostkami, drewniane ościeżnice drzwi, duże okno wychodzące na zjawiskowe podwórko. Postanowiłam ubrać tę przestrzeń w funkcjonalność wielu niewielkich „momentów” styku z pięknymi ubraniami projektowanymi przez Basię. Zależało mi na otuleniu osób przebywających w pomieszczeniach naturalnym kolorem wełny. Stąd obłe kształty mebli, akcenty drewniane oraz wplecenie charakterystycznego odcienia fioletu. Efekt końcowy to przestrzeń salonu z funkcją sprzedażową, gdzie klient czuje się zaopiekowany, ma przestrzeń na przymiarki, zastanowienie i żywy kontakt z właścicielką marki, która opowiada z zaangażowaniem swoją historię. Lubię pracę dla takich inicjatyw.
Jak wygląda Twój proces twórczy? Jakie metody i narzędzia wykorzystujesz podczas projektowania?
Korzystam z informacji przekazanych mi przez klienta oraz robię samodzielny wywiad na temat danego zagadnienia. Od materiałów poprzez kontekst kulturowy i historyczny. Używam tradycyjnych metod jakim jest rysunek, obraz, zestawienie materiałów czy tekstur oraz referencji. Internet oraz komputer są pomocne, aczkolwiek myślę, że człowiek niekiedy zatraca się w tych narzędziach przekazując tak ważny proces myślenia technologii. Wrażliwość i zdolność do logicznego myślenia człowieka to podstawa przy tworzeniu. Reszta to jedynie podporządkowane procesowi zmieniające się na przestrzeni lat narzędzia.
Jakie są główne etapy Twojego procesu projektowego i jakie kryteria kierują wyborem materiałów i technologii?
Na wykorzystane materiały oraz technologie składa się wiele czynników od potrzeb klienta i projektu poprzez funkcjonalność, kontekst kulturowy, logistykę, czyli dostępność, ślad węglowy zostawiany przez proces produkcyjny oraz budżet.
Możesz podzielić się swoimi doświadczeniami związanych z nagrodami, takimi jak German Design Special Award czy Łódź Design Festival?
German Design Special Award to renomowana marka znana na całym świecie. Wyróżniane są produkty, których ponadczasowość jest niezaprzeczalna. Zazwycaj wnoszą w wybraną kategorię innowację, która wpływa na zmianę postrzegania produktu. Cieszę się, że zaprojektowane przeze mnie drzwi modułowe Minimalist dla firmy Reno znalazły się w tak wspaniałym gronie wyróżnionych produktów. Łódź Design Festiwal organizuje co roku festiwal oraz przyznaje nagrodę Must Have. Na moim warszawskim podwórku wciąż brakuje festiwalu z prawdziwego zdarzenia. ŁDF jest właściwie jedynym takim wydarzeniem, bo targi, które odbywają się w Ptak Expo traktuję bardziej jako biznesową wymianę między firmami, mniej jako festiwal designu z prawdziwego zdarzenia, gdzie mamy do czynienia z programem, ideą przewodnią oraz programem wykładów i spotkań czym są słynne Salone del Mobile w Mediolanie. To dla mnie bardzo przykre jak takie inicjatywy jak ŁDF zmagają się z finansami, logistyką i egzystencją przy wysiłkach oraz licznemu gronu wiernych odbiorców, którzy co roku spragnieni nowości oraz inspiracji z nadzieją trafiają na festiwal i co roku jest jak jest tzn brakuje budżetu na wszystko i to widać. Nie rozumiem takiej niegospodarności władz miasta, środowisk biznesowych oraz dużych firm, które powinny właśnie podczas takich wydarzeń sięgać po projektantów – młode głowy pełne innowacyjnych pomysłów. Brakuje u nas połączenia biznesu z designem, projektowaniem.
Jakie są Twoje plany na przyszłość w zakresie designu i projektowania wnętrz?
Na ten moment skupiam się na swojej indywidualnej karierze. W planach mam stworzenie własnej kolekcji przedmiotów będących nośnikiem emocji i historii. W międzyczasie robię projekty wnętrz w oparciu o moje wieloletnie doświadczenie w tej dziedzinie a także prowadzę rozmowy w sprawie dalszego rozwoju marki SPLOT.
Jakie nowe technologie i trendy w designie widzisz jako najbardziej obiecujące?
Widzę coraz większy zwrot w kierunku sztuki oraz rzemiosła co bardzo mnie cieszy, bo jest mi to niezwykle bliski temat. Nowe technologie takie jak druk 3D dają szansę na rozwinięcie nowoczesnego rzemiosła, gdzie człowiek współpracuje z maszyną.
Możesz opowiedzieć o najważniejszych wystawach, w których brałaś udział, i jak wpłynęły one na Twoją karierę?
Z pewnością doświadczenie związane z Passions Wege zapamiętam. To wspaniała inicjatywa organizowana przez Vienna Design Week. W wydrzeniu brałyśmy udział moją byłą wspólniczną Anią Łoskiewicz. Był to progam współpracy projektanów z wiedeńskimi rzemieślnikami trwający parę miesięcy, a kończący się wystawę rezultatów właśnie podczas Passions Vege. Nasz udział organizował Instytut Polski w Polsce i w Wiedniu. Styczność z tamtejszym środowiskiem rzemieślniczym, liczne podróże do Wiednia były dla mnie wglądem w stary świat, który u nas został całkowicie zniszczony. Było to z jednej strony ciekawe z drugiej niezwykle smutne.
Drugim takim wydarzeniem był zbliżony program Polsko-turecki organizowany przez Zamek Przedsiębiorczości w Cieszynie. Tym razem zostałyśmy wysłane do miejscowości Ajvacik położonym na wschodnim nabrzeżu Turcji. Swego czasu działał tam ośrodek o nazwie Dobag barwiący wełnę oraz tkający z niej dywany. Trafiłyśmy tam z projektem serii kocy barwionych metodą opracowaną przez Heralda Boegmera, który współpracował z Uniwersytetem Marmara. Rezultatem były koce wykonane z polskiej wełny z Podhala z barwnymi plamami nanoszonymi japońską metodą Shibori przy użyciu roślinnej metody barwienia opracowaną przez Boemera. Piękny splot wielu historii oraz tradycji.
Jakie są Twoje podejście do delegowania zadań i zarządzania czasem w projekcie?
Dobrze zorganizowane wdrożenie zarówno wzornicze jak i wnętrzarskie to połowa sukcesu. Im więcej omówi się i przewidzi w fazie pierwsze działań tym więcej błędów można uniknąć w kolejnych fazach. Niestety nie zawsze inwestorzy rozumieją czym jest wdrożenie porywając się z motyką na słońce. Nie raz w połowie procesu odnosiłam wrażenie, że ambicje przerastają możliwości i tylko nielicznym wystarcza pary, finansów i wytrwałości, aby projekt sfinalizować. Niekiedy myślę, że gdyby projektanci brali na siebie całość procesu, a pod nadzorem byłyby jedynie finanse projekty miałyby większą szansę realizacji. Wynika to myślę z tego, że tak naprawdę umysł projektanta stworzony jest do rozwiązywania problemów i do reagowania na zmienne. A tych w każdym procesie powstawania jest od groma. Nie każdy jest w stanie do unieść.
Możesz podzielić się szczegółami na temat swoich najnowszych projektów, takich jak marka SPLOT?
Jakiś czas temu podjęliśmy próbę wdrożenia stolików nocnych będących częścią kolekcji Ukryte. Wprawdzie nie ma ich na naszej stronie, ale są prototypy, które podobają się i klienci są nimi zainteresowani także mamy nadzieję na sukces sprzedażowy.
Zofia Strumiłło: KWESTIONARIUSZ #OSOBISTE ☺
Dzień zaczynam od: prasówki. Lubię wiedzieć co dzieje się na świecie. Oprócz tego mam swoje rytuały takie jak długi poranny prysznic z muzyką w tle, masażem oraz chłodną polewką na zakończenie.
Najbardziej w sobie lubię: Odwagę do podejmowania nowych wyzwań. Ostatnio sporo myślałam o odwadze jak bardzo potrzebna jest ona w pracy, szczególnie projektowej oraz biznesowej. Bez niej porażka mogłaby przytłoczyć i zatrzymać w działaniu.
Najbardziej cenię w innych: Szczerość, bezpośredniość i poczucie humoru. Współcześnie zbyt dużo jest dezinformacji, zakłamania. Widać to na każdym kroku. A szczerość jest tak prosta i piękna. Bezpośredniość oszczędza nam czas. Jako mama dwójki dzieci lubię, kiedy komunikacja przechodzi bez zbędnych lawirowań i small talków.
Najbardziej wkurza mnie: Brak szacunku dla cudzej pracy i wysiłku. Szczególnie w przypadku pracy twórczej panuje przekonanie, że pomysł, obraz, sztuka to nic wielkiego, każdy to potrafi. Do tego dochodzi obraz artysty – straceńca, który żyje na granicy ubóstwa i tak powinno być. Tworzenie to ciężka praca jak każda inna, a nawet bardziej wymagająca, bo angażująca całe JA.
Rodzice nauczyli mnie: Wrażliwości na piękno, miłości do gór i muzyki. Ważny był zawsze człowiek niezależnie od jego stanu majętności oraz wyglądu czy statusu społecznego.
Czego boję się najbardziej: Dezinformacji, upadku człowieka względem technologii, sztucznej inteligencji. Obawiam się wojny cywilizacyjnej o podłożu technologicznym.
Ulubione miejsce na świecie: Nasze Gzowo, czyli wieś między Serockiem, a Pułtuskiem nad rzeką Narew. Tam odnajduję link z naturą, lokalnym kolorytem i azyl w trudnych chwilach.
Ulubione danie: Mam słabość do wszelkiego rodzaju dań z kapusty oraz strączków. Uwielbiam kuchnię indyjską z jej pikanterią:) Chyba bym wybrała Green Curry i zupę Mercimek.
Ulubione kwiaty: Zdecydowanie Dalie, łubin oraz goździki. Ostatnio bardziej przekonuję się do róż, ale tych dzikich.
Chętnie chodzę do: na siłownię, gdzie jest krew pot i łzy czyli pewna prawda o człowieku, naszym ciele i tym co nam najbliższe. Lubię też kościoły. Zapach kadzidła, panujący tam chłód, dźwięk śpiewu ludzi wypełniający dużą przestrzeń.
Rozśmiesza mnie: Lubię dowcip sytuacyjny, abstrakcyjny i nie do powtórzenia. Mój mąż ma świetne poczucie humoru i razem potrafimy zaśmiewać się z nam jedynie znanych sytuacji i skojarzeń. Bardzo to lubię w naszej relacji. Nasze chłopaki równieżdostarczają sporo niespodziewanej wesołości.
Kiedy się denerwuje: ostatnio odkryłam technikę walenia poduszką oburącz z łóżko i z dużą ulgą stosuję tę metodę kiedy przychodzi złość.
Najpiękniejszy prezent, jaki dostałam: mąż zrobił dla mnie animację o jednym z mitów greckich. TO była historią o mnie małej leżącej w łóżku i przylatują do mnie stwory mityczne. To nawiązanie do mojego dzieciństwa, kiedy mama czytała nam mitologięgrecką na dobranoc.
Do płaczu doprowadza mnie: piękna muzyka oraz ludzkie nieszczęście. Wzruszam się, kiedy słyszę muzykę Karola Szymanowskiego. Nie mogę powstrzymać łez, kiedy widzę cierpiące dziecko. Nie mogę oglądać filmów, gdzie dzieciom dzieje siękrzywda.
Stosunek do pieniędzy: Służą jako środek, nie jako cel. Nad dobrą relacją z pieniędzmi jednak cały czas pracuję. Schematy z dzieciństwa przez wiele lat dystansowały mnie od tematu. Aktualnie mam świadomość, gdzie leży problem i staram się uleczyć z tego.
Moja największa ekstrawagancja: Moja twórczość. Nie lubię kompromisów. Idę prawie zawsze pod prąd co w danym momencie nie zawsze jest doceniane, ale często wpadam na pomysły, które po latach stają się mainstreamem.
Odpoczywam: W naturze. Patrząc na drzewa, słuchając odgłosu otwierających się szyszek. Czytając, rysując, bawiąc się z dziećmi. Odpręża mnie wspólną rodzinna kolacja.
BARDZO DZIĘKUJEMY