5 kobiecych filmów, które musisz zobaczyć
9 marca, 2018Po oscarowej nocy emocje już opadły, ale wielkie produkcje nie schodzą z afiszu. Zainspirowani galą rozdania najważniejszych nagród filmowych roku, wybieramy 5 produkcji, które trzeba zobaczyć jeszcze w tym tygodniu.
Tym razem w naszym rankingu na wskroś kobiece kino. Duży ekran opanowała płeć piękna i trzeba przyznać, że jest w czym wybierać – od komedii, przez romans, kryminał, biografię sensację czy dramat dojrzewania. Przed nami szeroki wachlarz możliwości!
Jestem najlepsza. Ja, Tonya(2017)
Film z brawurową, nominowaną do tegorocznego Oscara, Margot Robbie przedstawia burzliwą historię życia i kariery łyżwiarki figurowej Toni Harding. Wyrwana z robotniczej rodziny dziewczyna walczy o swoją pozycję wśród odsztyftowanej kasty, wszak łyżwiarstwo figurowe to sport elitarny, a na lodzie nie wystarczy odstawiać skomplikowanych figur. Mimo, że zbuntowana artystka wygrywa konkurs za konkursem, a jej występy w autorskich, kiczowatych strojach z grzmiąca w tle rockową muzyką, porywają publiczność, dziewczyna nieustannie musi walczyć z kompleksami i pozycją społeczną. Jednak to nie jedyny problem uzdolnionej sportsmenki. W tle przez cały czas rozgrywa się romans Toni z Jeffem Gillolym. Skomplikowana miłość, mimo rozwodu i trudnych rozstań z kochankiem, wciąż każe kobiecie, z patologicznym uporem maniaka, wracać do Jeffa. I wiemy doskonale, że to nie skończy się dobrze…
Scenariusz życia Toni Harding genialnie rozrysował Craig Gillespie, ubierając biografię w przerysowany kostium paradokumentu. Burząc czwartą ścianę wstawił w narrację dokumentalne przebitki. Subiektywne komentarze postaci obudowują życiorys Toni Harding w ciekawy kontekst, przybliżając postać łyżwiarki z różnych perspektyw.
{images}
Maria Callas (2017)
Nieznana dotąd historia primadonny stulecia za sprawą Toma Volfa ujrzała światło dzienne. Biografia greckiej śpiewaczki operowej przedstawia życie dwóch kobiet – zwykłej Marii i światowej sławy diwy Callas.
Choć wierna faktom narracja prowadzi przez wszystko co o Marii Callas wiemy, film przestawia nam bohaterkę od innej, niezbadanej dotąd perspektywy. Sam reżyser stroni od tradycyjnej formuły dokumentu, bazując na archiwalnych materiałach i czytanych z offu listach artystki. Rysuje obraz Marii obok wielkiej damy znanej z pierwszych stron gazet, gwiady największych światowych scen operowych, kochanki milionera Aristotelisa Onasisa. Film otwiera cytat, który rozjaśnia nam podwójną wizję reżysera: “jeśli uważnie wsłuchać się w śpiew Callas, da się usłyszeć w nim cząstkę Marii”.
Studium psychologiczne artystki, pięknie uzupełnia warstwa wizualna. Volf podkreśla chropowatość materiałów źródłowych, nie upiększa faktury taśmy filmowej, akcentuje grube ziarno w niedoświetlonych materiałach, perforacje i niedopracowanie starych nagrań. Cała wizualna otoczka nadaje charyzmatycznego charakteru całości potęgując wrażenie obcowania z prawdą.
Czerwona jaskółka (2018)
To film z gatunku thrillera szpiegowskiego w kobiecym wykonaniu. Na ekranie krwistą czerwienią błyszczy Jennifer Lawrence, wcielając się w postać młodej rosjanki, siłą wciśniętej w szeregi damskiej armii, obezwładniającej wdziękiem amerykańskich wrogów.
Dominika Egorova to najjaśniejsza gwiazda moskiewskiego teatru Bolszoj. Jej spektakle oklaskiwane są przez polityków i najbogatszych oligarchów. Niestety, wypadek sprawia, że baletnica musi pożegnać się z karierą a wtedy, pomocną dłoń wyciąga wuj – wysoko postawiony funkcjonariusz, który wpycha niewinną dziewczynę w mury szkoły uwodzenia wrogich szpiegów.
Polityczna intryga, aranżowany romans, i mroczne sensacje wprost z tajnych akt służb specjalnych reżyser przedstawia na tle genialnie sportretowanej postsowieckiej rzeczywistości. Schizofreniczny krajobraz Moskwy, gdzie ociekające luksusem hotele sąsiadują z koszmarnymi osiedlami z wielkiej płyty, doskonale buduje atmosferę dla osadzonego na wschodzie dreszczowca, gdzie wódka nigdy nie leje się za kołnierz.
Madame (2017)
Błyskotliwa komedia bombardująca francuskim humorem opowiada historię Anne, w którą z typowym dla siebie nieco obłąkanym humorem wciela się Toni Colette. Na ekranie partneruje jej Harvey Keitel, gasząc delikatnie brawurę roztrzepanej ekranowej żony.
Dobrze sytuowana para, z długoletnim stażem, chcąc wnieść w swój związek odrobinę pikanterii, przeprowadza się do stolicy miłości. W Paryżu Anne postanawia wydać przyjęcie powitalne. Niestety, ku rozczarowaniu bohaterki, na kolacji stawi się dokładnie trzynastu gości. Zaniepokojona pechową liczbą, wierząca w przesądy Anne, w akcie desperacji wpada na szalony pomysł. Postanawia namówić swoją pokojówkę Marię, by wcieliła się w rolę hiszpańskiej arystokratki, przełamując fatalną wróżbę liczb. Sytuacja wydaje się opanowana, ale tylko do czasu! Wystarczy trochę francuskiego wina by obdarzona niebanalną urodą i sprytem służąca, wpadła w oko brytyjskiemu marszandowi. Oczywiście rozgrywający się na oczach dystyngowanej elity romans jest zupełnie nie na rękę Anne, która zrobi wszystko, by rozdzielić parę zakochanych.
Lady Bird (2017)
Drugi w reżyserskiej karierze Grety Gerwig film to z pozoru klasyczna opowieść o młodej kobiecie, niepewnie wkraczającej w dorosłość. Stawiająca pierwsze kroki w poważnym życiu bohaterka raczej nie wzbudzi naszej sympatii. Niezdecydowana, niedojrzała i infantylna Lady Bird, jak każe siebie nazywać dziewczyna odegrana przez Saoirse Ronan, budzi w nas co najwyżej politowanie. Jej przaśne wybryki, desperackie próby odnalezienia tożsamości i miejsca w społeczeństwie przyprawiają nas o pełne dezaprobaty kiwanie głową. Jednak życie Christine tak dalekie od wizji kolorowych magazynów, gdzieś na sielskich przedmieściach bez perspektyw większych od dorobienia się prostą pracą kolorowego domku i z małym ogródkiem, pozwala się utożsamiać z młodą bohaterką. Naturalność, szczerość i prostota, z jaką Gerwig prowadzi swoje postacie, zasługują na wyrazy najwyższego podziwu. Zdeptany mit kalifornijskiej fabryki snów sprawia, że przestajemy bagatelizować, z pozoru wyssane z palca, ambicje i problemy Lady Bird.
OPRACOWANIE: Maja Nowakowska