Mama do tulenia, tata do bawienia?
24 maja, 2008Czasy, w których wychowywaniem dzieci zajmowałasię tylko kobieta, a mężczyzna dbał o byt i, niczym Zeus Gromowładny,wymierzał sprawiedliwość, bezpowrotnie odchodzą do lamusa. Nie oznaczato jednak, że rola obojga rodziców w rodzinie jest taka sama.
Eliza Dolecka
Dzisiajwielu mężczyzn wciąż jest w domu gościem, jednak kobietom przestało sięto podobać. Trudy wychowania chcą dzielić z partnerem, bo niemalwszyscy zdali już sobie sprawę, że prawidłowy rozwój dzieci zależygłównie od zdrowych relacji z mamą i tatą. Poza tym mamy coraz częściejpracują, więc nie ma powodu, by tylko one miały dwa etaty.
Myli się jednak ten, kto uważa, że nagłe zaangażowanie ojca w domoweobowiązki zawsze jest przyjmowane z radością i gwarantuje powszechnąszczęśliwość. Gdy "głowa" zaczyna zdobywać serce malca, "szyja", częstopodświadomie, czuje się odtrącona. Ma przeświadczenie, że traci należnąjej pozycję w domu. Zatem rodzice muszą stworzyć wspólny obóz iszczerze rozmawiać o wychowaniu potomstwa, a także uczuciachtowarzyszących temu procesowi, jeśli chcą uniknąć poważnych spięć wrodzinie.
Z tatą jest fajniej
Mamy, zwłaszcza te z krótkim stażem, często mają tendencję donadmiernego pilnowania dziecka, które chciałoby przecież bez przerwybadać otoczenie i swoje możliwości. Kobiece lęki wynikająnajprawdopodobniej z większej wyobraźni i świadomości zagrożeń, jednakczasem są przesadne. Wręcz duszące dla dziecka. Tymczasem tatusiowiepozwalają maluchowi odejść dalej, sprzyjając jego ciekawości ipotrzebie eksperymentowania. Dzieci, które przebywają pod opieką taty,mogą być w przyszłości bardziej samodzielne i niezależne. Więc nicdziwnego, że chętniej bawią się z tatą.
Mama i tata w jednym
Idealnie jest wtedy, gdy rodzina jest pełna. A co, kiedy w domu jesttylko jedno z rodziców, w naszej kulturze najczęściej mama/ jejsytuacja nie jest do pozazdroszczenia. Nie oznacza to jednak, że niemoże wychować szczęśliwych, porządnych ludzi.
Lepsza samotna mama, która kocha i nie jest strzępkiem nerwów, niż"pełny" dom, ale zimny, bez miłości, albo – co gorsza – przemoc wrodzinie.
Nie rezygnuj ze swojego szczęścia, nie "poświęcaj się" dla dzieci.One tego nie znoszą. Mają poczucie winy, która z czasem obraca sięprzeciwko sprawcy tego poczucia. Lepsza zadbana, zadowolona z życiamama, która chodzi na randki, niż zapuszczony strzępek nerwów.
Liczne badania pokazują, że na szczęśliwych, porządnych dorosłychczęściej wyrastają dzieci, które miały ojczyma i przyrodnie rodzeństwo,niż te, które wychowywała tylko mama. Medialne doniesienia o ojczymachkatujących pasierbów to patologia, nie norma. Na przemoc nie wolnogodzić się nigdy – ani w pierwszym, ani w kolejnym związku.
Nie utrudniaj dziecku kontaktów z tatą. Oni się potrzebują ikochają. To, że dorosłym się nie udało, uczuć nie zmieni. Nie mścij sięi nie traktuj malca, jak towaru, bo takie postępowanie sprawi, żedziecko będzie miało do ciebie uzasadniony żal. Prędzej czy później.
Wybaczaj sobie, traktuj się łagodnie. Twoje życie nie jest łatwe, ale przecież robisz wszystko najlepiej, jak potrafisz.
Jeśli czujesz, że nie dajesz rady, nie wiesz, jak postąpić w wielukonkretnych sytuacjach, poradź się psychologa. Jeśli jest w przedszkolutwojego dziecka, nie zwlekaj z rozmową. On zna twojego malucha,, więcmoże być szczególnie pomocny. Nie czekaj na poważny kryzys. Lepiejznajdźcie sposób, by do niego wcale nie doszło.Więcej na ten temat: "Sekrety szczęśliwego dzieciństwa" Steve Biddulph, Rebis 2004.
Ojcowie obcujący z dziećmi są skłonni do żartów, wygłupów,rozrabiania. Nie pozwalają jednak zazwyczaj zapomnieć dziecku, że sągranice nieprzekraczalne i że wciąż są dorosłymi. A dorosły nie obrażasię, nie dąsa, ale zareaguje, gdy zabawa komuś zagraża, jest nie fair.Tatusiowie rzadziej niż matki pouczają i robią wykłady, natomiastpozwalają uczyć się na własnych błędach. Podczas zabaw na świeżympowietrzu łatwiej z nimi zranić kolano, ale i nauczyć się uczciwejrywalizacji czy sztuki przegrywania. Bo tata, bez sentymentów, wygra wrzutach do kosza czy podczas biegu do najbliższego drzewa. I odmówidalszej zabawy, gdy odkryje, że malec oszukuje.
Mama tradycjonalistka?
Bawiąc się z tatą, dzieci nabierają wielu cennych umiejętności. Nieoznacza to jednak, że mamy nie rozwijają swoich pociech właściwie. Ucząrównie skutecznie, używając jednak bardziej tradycyjnych metod:korzystają z książek, opowiadają, zadają pytania. Jeśli w wychowaniuprzedszkolaka uczestniczą oboje rodzice, odkrywa on szybko, że wiedzęmoże zdobywać na wiele sposobów. Dzięki temu w przyszłości ma bardziejotwarty i elastyczny stosunek do nauki.
Rodzice mogą zmieniać się rolami: to znaczy ona uczy bawiąc, onsięga po mamine metody. Ba, nawet powinni. Bo nie ma w tym nic złego,gdy książeczkę przed snem przeczyta tata, a mama pozwoli praktykować wkuchni czy podczas opieki nad rodzeństwem. Dotyczy to zarówno chłopców,jak i dziewczynek. Dobrze, gdy malec, z którego w przyszłości maprzecież wyrosnąć doskonały tata, pomoże przy wypiekaniu ciasteczek inauczy się przewijania siostry. Równie wspaniale, gdy przyszłej mamiepozwolimy pomajsterkować czy asystować przy naprawie samochodu. Dziękitemu, w przyszłości, nasze dzieci nie będą miały problemu z tradycyjnympodziałem ról.
Różne style kochania
Kto pocieszy lepiej niż mama? Kto przytuli, gdy malca spotykaprzykrość czy krzywda? Mamy wiedzą, że czasami nic nie działa lepiej nadziecięce smutki, niż buziaczek, głaskanie, drapanie po plecach ikawałek czekolady. Tatusiowie, chociaż kochają równie mocno, częstowylewni nie są. Łatwiej im przychodzi powiedzenie: "przestań sięmazgaić" albo "taki duży chłop i płacze". Oczywiście poniżanie dzieckai lekceważenie jego smutku nie jest właściwe. Jednak ojcowskaszorstkość, o którą mamy mają często żal, też ma swoje dobre strony.Tata bowiem bywa bardziej stanowczy i konsekwentny, a te cechyzapewniają dziecku poczucie bezpieczeństwa, bo ułatwiają wyznaczenieczytelnych granic. Bez cmokania i słownego zapewniania o miłości, teżmożna ją okazywać. Dzieci do szczęścia najbardziej potrzebują uwagidorosłych. Jeśli tata umie wysłuchać, znajduje czas na grę w piłkę iwspólny spacer, wówczas dziecięce serce wyraźnie podpowiadaprzedszkolakowi, że jest ważny i kochany. Więź emocjonalna z ojcem,wytwarzana w codziennych bliskich kontaktach, owocuje zdaniempsychologów lepszym przystosowaniem społecznym, dobrymi relacjami zrówieśnikami, chęcią do współzawodnictwa i większą aktywnością.Tymczasem słaby związek emocjonalny z tatą i zbytnie przywiązanie domatki (co jest częste w rozbitych rodzinach) mogą powodować u dzieckalęk przed szkołą, a także przed ludźmi, szczególnie mężczyznami.
A co z dyscypliną?
Czasem nie wystarczy dobry przykład, by dziecko zachowywało się tak,jak tego oczekujemy. Inaczej radzą sobie z tym mamy, inaczej ojcowie.Choć konsekwencja i stanowczość nie są przypisane wyłącznie jednejpłci, to praktyka uczy, że mężczyźni częściej mówią po prostu "nie" – ipowstrzymują dzieci przed robieniem głupstw. Mówienie w "żołnierskichsłowach", czego oczekujemy od malca, wielu mężczyzn ma po prostu wekrwi. Kobiety muszą się tego uczyć. A im mniejszy człowiek, tymprostsze muszą być komunikaty, gdy chcemy osiągnąć określonezachowanie. Kiedy mama mówi: "Naprawdę mi przykro, że się takzachowujesz. Nie spodziewałam się tego po tobie. Myślałam, żerozumiesz, dlaczego tak robić nie można", etc., to bardzo częstodziecko w ogóle nie ma pojęcia, o co jej chodzi. A wtedy trudno tonaprawić. Tata pewnie w tej sytuacji powiedziałby: "Nie gryź Wojtka. Tojest ostatnie ostrzeżenie – jeszcze raz tak zrobisz, a zostanieszukarany". I jest spora szansa, że odniósłby lepsze efekty… Dzieci nielubią, gdy im się prawi kazania. W pewnym momencie przestają słuchać -i dalej robią swoje. Częściej są posłuszne wobec tych dorosłych, którzymniej mówią, za to okazują stanowczość i konsekwencję.
Na temat utrzymania dyscypliny w wielu domach panuje spór. Kobietyuważają, że ich mężowie są zbyt surowi. Mężczyźni zarzucają żonom, żerozpieszczają dzieci. Jeśli tylko rodzicom uda się porozumieć co dopodstawowych wymagań i nie walczą ze sobą, wciągając w to dzieci, niema nic złego w tym, że nie są jednomyślni. Dzieci widzą, że rodzice,choć są różni, kochają się i współdziałają. Dostosowując się do dwóchróżnych stylów wychowania, stają się bardziej elastyczne. Widzą, żeświat nie jest jednorodny i uczą się z tym żyć.
Tato przytul, mamo zagraj w piłkę
Nasze pociechy szybko odkrywają, że "mama to nie to samo, co tato".Nie oznacza to jednak, że od czasu do czasu nie warto zamienić sięrolami. Może być wtedy zabawnie, miło, ciepło. Jak to w kochającej sięrodzinie. Jeśli mama przybije gwoździa, a potem "poboksuje zchłopakami", a tata ugotuje obiad i przytuli smyka, który spadł zroweru, nikomu korona z głowy nie spadnie. A dzieci upewnią się, żemogą być szczęśliwe z obojgiem rodziców. I z każdym z osobna też.