Kieszonkowe dla dziecka, czy dawać?
16 maja, 2008Miło jest spełniać prośby pociech, szczególniejeśli mamy w pamięci swoje własne, dziecięce marzenia. W pewnymmomencie może się jednak okazać, że maluch traktuje nas jak dobrąwróżkę, która potrafi wyczarować rower albo nową lalkę.
Aleksandra Solarewicz
Dziecko nie widzi zależności między zdobywaniem tych dóbr i odmawianiemsobie czegoś innego. Dlatego niektórzy rodzice stosują inną zasadę -"Masz, wrzuć do puszki" – i dziecko wrzuca odliczoną kwotę dokolorowej skarbonki. Dla niektórych maluchów to pierwsza samodzielnainwestycja. Rodzice są spokojni, bo dziecko musi tak dysponowaćpieniędzmi, aby wystarczyły mu na określony przedział czasu.
Oszczędzanie
Kieszonkowe daje dziecku pewną niezależność finansową i przedsmakwolności, zarezerwowanej przecież dla dorosłych. To doskonała okazja kutemu, by nauczyć się ponoszenia konsekwencji własnych decyzji. Jeżelidzisiaj wyczyszczę swoje konto, jutro nie kupię ulubionego batonika, apo grze w piłkę z kolegami nie starczy mi na sok w kartoniku. Ba, niestarczy mi nawet na gumę do żucia. Dziecko musi samo czuwać nad stanemskarbonki i nie ma zmiłuj. Przy odrobinie konsekwencji ze stronyrodzica, przekona się, że kasa domowa nie jest studnią bez dna i niemożna bez końca zgłaszać nowych próśb. Wydaje się, że właśnie toprzemawia za wdrażaniem dzieci w temat pieniędzy za pomocą stałego,regularnie wypłacanego kieszonkowego. Nasz mały bankier nauczy sięoszczędzania na własny rachunek. Wreszcie, co tu dużo mówić, możliwośćpłacenia własnymi pieniędzmi jest przyjemnością i dlaczego młodyczłowiek nie miałby jej nie poznać?
CZY WIESZ ŻE…
Raport ze szkolnych kiosków mówi, że dzieci najchętniej kupująsłodycze i jedzenie typu "fastfood". Kieszeń chudnie, a ciałotyje. Wniosek – nie umieją wydawać pieniędzy i w dodatku szkodząwłasnemu zdrowiu.
Pożyczka
Warto nauczyć dziecko obchodzenia się z pieniądzem, zanim wprzyszłości zacznie obracać dużymi sumami, jako student-stypendystai… klient sklepów typu szwarcmydło i powidło. Na początku mogą to byćkilkuzłotowe pożyczki bezzwrotne od rodziców, z prośbą o składanieraportu z transakcji. A do tego propozycja wspólnych zakupów, podczasktórych będzie można przedyskutować zasadność wyboru jakiegoś towaru.Najważniejsze jest ustalenie jasnych zasad, których obie strony będąsię trzymać. Bo problem radzenia sobie z własną kasą jest nieuniknionyi prędzej czy później przyjdzie moment, gdy młody człowiek będziemusiał liczyć tylko na siebie. Reguły rządzące finansami są nieubłaganei lepiej obyć się z nimi już na etapie tych drobnych, rodzicielskichzapomóg.
Zachowanie granic
Tak samo, jak umiejętność wydawania, liczy się umiejętnośćrezygnowania z planów i chwilowych zachcianek. W tym przypadku wielepowie nam to, jak dziecko radzi sobie z presją reklamy i mody – czypróbuje samodzielnie oceniać zalety i wady produktów, czy widzipotrzebę porównywania jakości oraz cen. Pomocny jest także dystans dowartości pieniądza. Dobrze, gdy dziecko rozróżnia nominały, ale i zdajesobie sprawę, że są rzeczy, których za pieniądze się nie kupi.
Błędy i wnioski
To oczywiście dojrzałości obraz idealny. Trudno spodziewać się, byprzedszkolak panował nad swym funduszem z wprawą wieloletniej głowyrodziny. Będzie popełniać błędy i ma do tego prawo. W młodym wieku tonie występowanie błędów wyznacza gotowość do zarządzania własną kasą,tylko wyciąganie z nich wniosków. Zebranie doświadczenia i redukcjabłędów wymagają czasu, zwłaszcza że opieka rodzicielska i ingerencja wkryzysowych momentach cokolwiek amortyzuje trudy.
Wysiłek się opłaca
Całe przedsięwzięcie opiera się na prostej zasadzie – dzieci ucząsię wyborów i ponoszenia ich konsekwencji. Dowiadują się, że aby cośzdobyć, trzeba najpierw odłożyć pieniądze, a nawet wtedy beneficjentemmoże okazać się kto inny. Wydaje się, że i tutaj "wróżka" macoś do zrobienia. Jeżeli mały bankier poczyni postępy w nauce, możemydyskretnie dorzucić coś do uzbieranej przezeń sumki, dołożyć doplanowanej inwestycji. Niech wie, że wysiłek się opłaca. Przecież nawetbanki naliczają procenty.