Dzieci i finanse
16 maja, 2008Napytanie, ?skąd rodzice biorą pieniądze?" kilkulatek odpowie: ?zkieszeni", nieco starszy malec zdaje sobie sprawę, że pieniądze się zarabia,ale i tak zagadnienie to ma dla dziecka charakter magiczny.
O tym, ze pieniądze nie rosną w kieszeniach lub portfelach,że nie spadają niczym manna z nieba, wiemy doskonale my, dorośli, i najczęściejpotrafimy (choć nie wszyscy) nad nimi zapanować. Aby nasze dziecko miało zdrowei odpowiedzialne podejście do kwestii finansowych, warto zacząć uczyć je tego jużod maleńkości.
Comaluch wie o pieniądzach?
Wiedza dwulatka na temat pieniędzy jest bardzoograniczona. ?Mama wychodzi do pracy" – te słowa są dla niego jeszcze bardzoabstrakcyjne. Podczas zakupów maluszek bardzo szybko koncentruje się nawybranej atrakcyjnej zabawce i nie przyjmuje do wiadomości, ze rodzic nie mapieniędzy.
Trzylatek rozumie nieco więcej – wie, po co mama i tatachodzą do pracy, potrafi przyjąć do wiadomości fakt, że czasami mama lub tatanie mają przy sobie pieniędzy na upatrzony przedmiot i jest skłonny poczekać,by za jakiś czas wrócić do sklepu.
Czterolatek już wie, że niektóre rzeczy są za drogie, byje kupić i czasem trzeba długo na nie czekać, wie również, że oprócz smakołykówi zabawek rodzice muszą zadbać o wieleinnych rzeczy.
Pięciolatek często potrafi już liczyć. Jeśli będzieodpowiednio zmotywowany – da się przekonać do odkładania pieniędzy na zabawkę zkieszonkowego (jeśli je dostaje) i na poziomie podstawowym potrafi zrozumiećzasady, którymi się rządzi domowy budżet.
Rodzina- dobry przykład
Chcąc nauczyć dziecko właściwego stosunku do pieniędzy,musimy sami taką umiejętnością się wykazać. Właściwy stosunek do pieniędzy tonic innego, jak umiejętność zadbaniaprzede wszystkim o to, co jest ważne. Abardzo ważnym jest dach nad głową, zdrowe jedzenie, opieka medyczna, ubraniaodpowiednie do pór roku. Mniej ważne są egzotyczne wakacje, droga zabawka,nowoczesny remont. Jeśli na co dzień nasz maluch uczy się poprzez obserwacjętego, na co wydawać pieniądze, a na co nie – od nas, najprawdopodobniej niebędzie miał większych problemów z rozłożeniem akcentów we własnym dorosłymżyciu. Bowiem najlepszą szkołą dla malucha są rodzice. Jeśli w domu bez przerwysłychać rozmowy o pieniądzach (zarówno o ich braku jak i planach ich wydawania),malec nabierze mylnego przekonania, że finanse to najważniejsza kwestia, co niewyjdzie mu na dobre – albo utraci przez to poczucie bezpieczeństwa (co będzie,jeśli pieniędzy zabraknie), albo nadmiernie skoncentruje się na pomysłach ichwydawania. I tu najlepiej trzymać sięzasady złotego środka – nie izolować malucha od tematu pieniędzy, wspólnieplanować wydatki na przykład na wakacje czy zakup roweru, z drugiej zaś stronystopniowo zapoznawać go z domowym budżetem.
Domowybudżet bez tajemnic
Zdania na temat tego, czy wprowadzać dziecko w tajnikidomowego budżetu, są podzielone – jedni uważają, że nie, ponieważ jest todziedzina, która powinna martwić tylko rodziców i nie obciążać nimi dziecko.Inni zaś – że dziecko od maleńkości powinno orientować się w realiach, w jakichżyje, że trzeba zapłacić rachunki, kupić jedzenie i ubrania. A od kogo, jak nieod nas dziecko ma się dowiedzieć, że pieniądze mają taką magiczną właściwość,że czasem się kończą i nie zawsze można kupić to, na co ma się ochotę. Tooczywiste, że nie warto wprowadzać dziecko we wszystkie tajniki domowychfinansów. Do jasnego oglądu rzeczywistości w zupełności wystarczy mu podstawowawiedza na temat ważnych i mniej ważnych wydatków. Pamiętajmy, by nie popadać wskrajności, ponieważ dziecko wszystko rozumie dosłownie. Unikajmy takichsytuacji, kiedy mówimy: ?nie mam ani grosza", a za chwilę kupujemy jakiśsmakołyk. Malec będzie czuł się oszukany. I słusznie.
Kieszonkowe- dobra praktyka
Rozmowy na temat wartości pieniądza będą raczej dladziecka abstrakcją, jeśli nie umożliwimy mu zdobycie własnego doświadczenia wtej kwestii. Już pięciolatkowi można zacząć dawać drobne kieszonkowe na własnewydatki. Jeśli się zdecydujemy na taki krok, warto trzymać się kilku zasad.Przede wszystkim nie kontrolujmy i nie komentujmy bez przerwy, na co dzieckoprzeznacza pieniądze. Zapewne napoczątku całe kieszonkowe będzie wydawane na słodycze, gumy, kolorowekarteczki, breloczki i inne ?bzdury". Pozwólmy na to – takie postępowanienajlepiej dziecku uzmysłowi, że pieniądze szybko się kończą, jeśligospodarujemy nimi niewłaściwie. Z czasem jednak, jeśli będziemy go odpowiedniomotywować, maluch uzmysłowi sobie, żeodkładając choćby część kieszonkowego na upragnioną zabawkę, może osiągnąćupragniony cel. Trzymajmy z żelazną konsekwencją terminów ?wypłat", nie dajmysię namówić na wcześniejsze wypłacenie tygodniówki, ale też dbajmy o terminy znaszej strony. Ustalmy dokładnie co kupujemy my, a co dziecko z własnegokieszonkowego. Nie traktujmy kieszonkowego w kategoriach nagrody bądź kary,bowiem opłacanie dobrych uczynków i wstrzymywanie kieszonkowego za złe – nie mana dłuższą metę wartości wychowawczej.
Kieszonkowe- ?za" i ?przeciw"
Istnieje wiele ?za" i ?przeciw" dawania dzieckukieszonkowego. Bez wątpienia wiele zależy od osobowości dziecka – jednegowłasne pieniądze zmotywują do zarządzania nimi, dla drugiego zsaś będąciężarem, z którym nie koniecznie chce się zmierzyć.
Za:
- Posiadaniewłasnych pieniędzy wyrabia u dziecka samodzielność i odpowiedzialność.
- Dziecko mamożliwość poznania wartości pieniądza.
- Kieszonkowe uczyoszczędności i planowania wydatków.
- Dziecko uczy sięcierpliwości i korygowania własnych zapotrzebowań.
- Wyrabia wytrwałość w dążeniu do celu i skłania dosamodzielnego dokonywania wyborów.
Przeciw:
- Dziecko będzie wydawało pieniądzeniewłaściwie.
- Malecwykazuje postawę roszczeniową: ?bez względu na nic pieniądze mi sięnależą".
- Granica, co kupuje rodzic, a co dziecko zawłasne pieniądze jest trudna do ustalenia.
- Posiadając własne pieniądze dziecko nieinteresuje się wspólną sytuacją finansową rodziny, przybiera postawęegoistyczną.
Tatiana Ziemkowska