Czego dziecku do szczęścia potrzeba?
16 maja, 2008Każdy rodzic marzy o wychowaniu spełnionego, pogodnego i zadowolonego z życia człowieka. Często dla dobra dziecka jest w stanie pracować po godzinach, rezygnować z planów i marzeń, nawet zachowywać się wbrew własnej naturze. Tylko czy pociechy rzeczywiście oczekują od nas takich wyrzeczeń? Czy istnieje gotowy przepis na beztroskie dzieciństwo?
Recept wychowawczych nie brakuje. Od ilości podręczników, których autorzy zapewniają, że wiedzą, jak zapewnić dzieciom poczucie szczęścia, może głowa rozboleć. Któremu z nich zaufać? Wybór wydaje się trudny. Tymczasem, gdy się temu wszystkiemu spokojnie przyjrzeć, okazuje się, że zasadniczo opinie ekspertów, tak krajowych jak i zagranicznych, od kilkudziesięciu lat są zbieżne. Przynajmniej w kilku aspektach.
I na nich warto się skupić
Psychologowie podkreślają, że chociaż dziecko jest człowiekiem, tylko mniejszym, wcale nie jest mniejszym dorosłym. Nie postrzega świata jak my. Jest odrębną istotą. Niepowtarzalną, wyjątkową. I żadne gotowe zasady nie pasują do niego w pełni, automatycznie. Nie ma jednego przepisu na zaspokajanie potrzeb dziecka. Sprawy nie da się załatwić ilościowo: tyle i tyle kalorii na dobę, tyle i tyle buziaków, rozmowy, ruchu na świeżym powietrzu, etc. To zależy przecież od nastroju, temperamentu, charakteru i wielu jeszcze czynników. Kiedy zdamy sobie z tego sprawę, to już możemy spokojnie korzystać z rad pedagogów i psychologów. Są to bowiem uniwersalne wytyczne; tylko ogólne wskazówki, które mogą pomóc uszczęśliwić i nasze dziecko.
Miłość, czułość
Większość z nas uważa, że dzieci doskonale wiedzą, iż je kochamy. Bezwarunkowo i najbardziej na świecie. Tymczasem malec, który słyszy "kocham cię" tylko wtedy, gdy okazuje się posłuszny, bystry lub dobry, zaczyna nabierać przekonania, że na uczucia dorosłych musi ciężko pracować. Kiedy ponosi porażkę i ma poczucie, że nie zaspokoił ich oczekiwań, wręcz wpada w panikę, bo boi się odrzucenia. Dlatego tak ważne jest uświadamianie naszym pociechom, że kochamy je nawet wtedy, gdy ich zachowanie nam nie odpowiada. Oczywiście słowa nie wystarczą. Nie ma miłości bez dobrego dotyku, łagodnych kuksańców, przytulania, obejmowania, czułych słówek. Dziecko pozbawione fizycznego kontaktu zapada się w skorupę, zostaje pozbawione nie tylko szczęścia ale i dzieciństwa.
Poszanowanie i godność
Czasami można odnieść wrażenie, że dla "dobra dzieci", zwłaszcza przy świadkach, bardziej wstydzimy się okazywania miłości niż wrogości i agresji. Publiczne poniżanie w formie krzyku, a nawet fizycznej przemocy, ma być dowodem, że dziecku nie pobłażamy, bo chcemy go wyprowadzić na człowieka. Tymczasem dowiedziono naukowo, że metody wychowawcze, oparte na przemocy i przesadnej dyscyplinie, nie sprawdzają się. Efektem podobnych praktyk może być wyuczona predyspozycja do agresji i negatywna samoocena dziecka, która wynika z krzywdy, jaką rodzic może mu w ten sposób wyrządzić. Często kontrargumentem jest opinia: "Mnie wychowywali surowo, a wyszedłem na ludzi". Czy na pewno? Skoro dzisiaj krzywdzisz słabszego…
Poczucie bezpieczeństwa
Podstawą szczęścia jest poczucie wewnętrznego ładu i harmonii. To, co dzieje się wokół dziecka, ma decydujący wpływ na to, co tkwi w jego wnętrzu. Zatem zdrowe relacje w rodzinie, które pozwalają unikać chaosu, są ważniejsze niż dom lśniący czystością, pełen drogich przedmiotów. Dziecko, które ma poczucie bezpieczeństwa, jest ufne, ale oczekuje także ufności. Podejrzliwość niszczy więzi. Dzieci zazwyczaj kłamią, gdy boją się konsekwencji mówienia prawdy.
Szczęście najbliższych
"Wypruwanie sobie żył dla dziecka", albo trwanie w toksycznym związku, to droga do nikąd. Dziecko, które czuje, że ci, których kocha, są nieszczęśliwi, nie może być szczęśliwe. Pogodni, spełnieni rodzice, którzy też mają swoje prawa, zainteresowania, przyjaciół, są skarbem. Dziecko chce, żeby i mama, i tata byli szczęśliwi. Najlepiej razem. Jeśli to jednak niemożliwe, lepszy jest pogodny tata na weekend, niż tyran na co dzień.
Poświęcany czas i uwaga
Słodycze albo pluszaki nie zastąpią uwagi, wspólnych zabaw, rozmowy – bycia razem. Wielu rodziców uspokaja sumienie za pomocą drogich prezentów. Tymczasem im dziecko jest młodsze, tym większa szansa na nawiązanie z nim więzi i kontaktu na lata. Nastolatek, który nie miał poczucia w wieku przedszkolnym, że jest ważny i zostanie zawsze wysłuchany, w gimnazjum już się do nas o pomoc nie zwróci.
Dawkowanie emocji
Od dzieci oczekujemy coraz więcej. By były samodzielne, odważne, przebojowe. Im wcześniej, tym lepiej. Dwulatki chodzą do przedszkola, trzylatki powinny bez protestu zostawać z obcymi, itp. Oczywiście są takie maluchy, którym to odpowiada. Nie oznacza to jednak, że te bardziej związane z mamą gorzej się rozwijają. Pozwólmy dzieciom oswajać się z nowymi sytuacjami. Dawkujmy mu rozłąkę, atrakcje, nowe wrażenia. Dzieci potrzebują wypełniania czasu i wrażeń. Jednak ich nadmiar może nadwerężyć ich wytrzymałość emocjonalną.
Jasno określone zasady
Ciepło, miłość, zrozumienie… To nie to samo, co pobłażanie i brak kontroli. Przedszkolakowi należy wyznaczyć nienaruszalne granice, które muszą być proste i zrozumiałe. Wystarczy, by:
- gwarantowały bezpieczeństwo samemu dziecku,
- chroniły przed dzieckiem innych ludzi (w sensie fizycznym i emocjonalnym),
- zapewniały ochronę dla zwierząt i przedmiotów.
To pozwoli poruszać się swobodnie w najbliższym otoczeniu i spełniać w grupie. Na większe wymagania jest jeszcze czas.
Wsparcie i akceptacja
Nie porównujcie swoich dzieci z innymi. Każde jest nieporównywalne, jedyne w swoim rodzaju. Tak samo wyjątkowe, jak jego rodzice. A wyjątkowi ludzie mają prawo do własnej drogi, pomysłu na siebie. W procesie wychowawczym trzeba brać pod uwagę nie tylko to, co sami uważamy za słuszne, ale też to, czego pragną dzieci, czego oczekują, co je interesuje. Nie starajmy się realizować w życiu dziecka naszych niespełnionych ambicji. Jesteśmy mu potrzebni, by stworzyło własny program, oparty na zainteresowaniach i uzdolnieniach. Balet, pływanie czy kółko teatralne to okazja do rozwoju, jeśli tylko dziecko lubi to, co robi.
Prawo do wyrażania uczuć
Przeżywając w pełni radość, ale także ból, smutek czy złość, dziecko uczy się człowieczeństwa. Cierpiąc ma szansę przekonać się, że to stany przejściowe, do zniesienia, po których znowu świeci słońce. To przywraca poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Zatem nie mówmy "Nie płacz". Nie negujmy uczuć: "Przecież nie boli" (skoro boli). Dziecko ma prawo czuć to, co czuje.
Przeczytaj też:
- 9 kroków, jak wychować optymistę
- Dobra mama, dobry tata
- Dobry rodzic, czyli jaki?
- 11 umiejętności, które powinna posiadać każda mama. Poradnik z przymrużeniem oka