„Filmy, które zmieniły moje życie” – Marta Bijan, finalistka X Factor
25 maja, 2017Trzy lata temu brałam udział w muzycznym talent-show X-Factor i paradoksalnie tam pokochałam gwar planu filmowego i telewizyjnego. Wtedy właśnie podjęłam decyzję o studiach filmowych i dziś kino zaciekle walczy z muzyką o podium w moim sercu. Od filmów jestem uzależniona i gdybyście poprosili mnie o podanie tych ulubionych, mogłabym wypunktować Wam co najmniej kilka stron, rozpływając się nad nimi, ale dzisiaj nie o tym. Moje ukochane tytuły niekoniecznie należą do wybitnych dzieł kinematografii. Po prostu dotknęły we mnie jakiejś struny i wyryły ślad, którego już nigdy się nie pozbędę. Mam też inną listę filmów, które w jakiś sposób zmieniły diametralnie moje myślenie na dany temat, całkowicie skrzywiły światopogląd lub po prostu zmusiły do intensywnych refleksji. Niektóre z nich nie dawały mi spać przez parę nocy po seansie. O takich filmach dziś Wam napiszę.
Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie (2016)
Włoska produkcja, która nie musiała trafić do kin komercyjnych w Polsce, by zdobyć ogromną popularność wśród naszych rodaków. Spodziewałam się słodko-gorzkiej komedii, jak krzyczały do mnie plakaty i zwiastuny, a dostałam kubeł zimnej wody na głowę. Zabawne sceny i dialogi, ale wszystko to tylko wieko do puszki Pandory. Nie polecam na romantyczny wieczór we dwoje, no chyba że jesteście znudzeni brakiem kłótni. Obejrzyjcie i odpowiedzcie sobie na pytanie – czy położylibyście swój telefon na stole…?
Gra (1997)
Pomyślcie, że podchodzi do Was obcy facet i proponuje Wam grę, która według niego będzie najlepszym, co spotkało Was w życiu. Film ma już 20 lat, ale aktualny będzie zawsze. Nie obejrzycie go z podobnymi emocjami więcej niż raz, bo najlepsze, co ma do zaoferowania to zakończenie, które miażdży i wciska w fotel. Jeśli nie doceniacie swojego życia lub czujecie, że gdzieś zbłądziliście, weźcie udział w tej pełnej szaleństwa tytułowej grze, a możecie wyjść z niej naprawdę zwycięsko.
Przeczucie (2007)
Oglądałam kilkanaście razy i za każdym dostrzegam w nim nowe szczegóły. Jeśli widzieliście „Interstellar”, „Przeczucie” posiada pewien podobny motyw, oczywiście bez rozmachu i patosu, na skalę jednej rodziny, zamiast całego Wszechświata. Po tym seansie zaczęłam inaczej postrzegać zjawiska nadprzyrodzone, kwestie przeznaczenia, życia i śmierci, a słowo „przeczucie” nabrało nowego znaczenia… Do dzisiaj nie wyszedł z mojej głowy i podczas odświeżania go, wciąż czuję dreszcze na plecach.
Circle (2015)
Niskobudżetówka. Kogokolwiek nie zapytam, nikt o nim nie słyszał. Dlaczego? Nie mam pojęcia i bardzo żałuję, bo twórcy odwalili kawał dobrej roboty. Świetny, psychologiczny, mrożący krew w żyłach scenariusz, a cała akcja dzieje się w surrealistycznej przestrzeni, przypominającej studio teleturnieju. Jeśli myślicie, że znacie siebie, obejrzyjcie ten film, a zobaczycie do czego są w stanie posunąć się ludzie, gdy przyjdzie im decydować o czyimś życiu.
Migawka z przyszłości (2014)
Gdybyście znaleźli wielki aparat, który codziennie o tej samej porze robi zdjęcie, które przedstawia dokładnie to, co stanie się z Wami dobę później, oglądalibyście je? Pozostalibyście bierni czy dążyli do tego, co widnieje na zdjęciu? Co jeśli zobaczylibyście coś, czego wolelibyście nie zobaczyć? Myślę, że dalsze komentarze są zbędne.
Lobster (2015)
Jakim zwierzęciem chcielibyście być, gdybyście mogli wybrać przed śmiercią gatunek, w który macie się zmienić? Czy szukalibyście na siłę drugiej połówki, gdyby system, w którym żyjecie, zabijał singli? Surrealistyczny obraz greckiego reżysera, słynącego z równie kontrowersyjnego ,”Kła” (2009); hotel pełen anormalnych wydarzeń i równie anormalny romans w tle. Ten film można pokochać lub szczerze znienawidzić.
Synekdocha, Nowy Jork (2008)
Film ciężki, uprzedzam z góry tych, którzy preferują przyjemne i relaksujące kino z wartką akcją. Jak napisał Roger Ebert w swojej recenzji „… obejrzałem go drugi raz bo musiałem, trzeci bo chciałem”. Podobnie było ze mną. Pozostawił po sobie gorzki posmak, bo był bolesny i prawdziwy. Zawiera kwintesencję ludzkiego życia i tego, jak można je sobie spieprzyć. To jeden z tych tytułów, który musiałam przełknąć jak wielką tabletkę – bolało, ale dotarło.
Melancholia (2011)
Według mnie to najpiękniejszy i najbardziej trafny film o depresji. Koniec świata jedynie przewija się w tym filmie, najważniejsze są dwie główne bohaterki i to, co dzieje się w ich głowie. Niesamowite zdjęcia i genialna gra aktorska. Tytuł, po którym możecie być zmęczeni, ale pełni nowych myśli kotłujących się w głowie.
Druga Ziemia (2011)
Co byście zrobili, gdyby gdzieś na drugim końcu Wszechświata, istniało Wasze drugie, alternatywne ,,ja” i moglibyście się z nim spotkać? Film nakręcony tanią kamerą z ręki, montowany w laptopie reżysera, operatora i scenarzysty w jednym. Kosztował ekipę 100 tysięcy dolarów, a jego gatunek to science-fiction. Brzmi komicznie? Zobaczcie sami. Zostawi Was na końcu z masą pytań, a historia poruszy do granic.
Chata (2017)
Jedni wybuchali śmiechem na sali kinowej, inni potrząsali głową z oburzeniem, reszta ocierała łzy. Możecie się domyślić, do której grupy należałam. Film momentami ociera się o kicz, ale tylko dlatego, że próbuje wyrazić językiem filmu to, co jest niewyrażalne. Niewyrażalne, a niezmiernie potrzebne w naszym życiu. Dzieło o poszukiwaniu Boga, nie tylko dla wierzących. Pozostawił mnie z opuchniętym nosem.
Dajcie znać w komentarzu, czy widzieliście któryś z nich i czy wpłynął na Wasze życie. Jakie tytuły znalazłyby się na Waszej liście?
Opracowanie: Marta Bijan